Jak zamienić marzenie o New York City Marathon w plan? Praktyczny poradnik

Jak zamienić marzenie o New York City Marathon w plan? Praktyczny poradnik
Zastanawiasz się, jak zamienić marzenie o New York City Marathon w plan? Przeczytaj do końca, opowiem, jak ja to zrobiłem!

Dziś Półmaraton, a nawet Maraton Warszawski przyciągają po 8 tysięcy uczestników. Wielkie maratony zgrupowane w Marathon Majors to 40-50 tysięcy biegaczy. Gdyby nie kwalifikacje i limity dostępu, w każdym z nich biegłoby pewnie z milion osób.
Bieganie jest po prostu dostępne, a najprostszy plan przygotowawczy można pozyskać w Internecie. Bieganie jest też filarem triathlonu, więc biegi długodystansowe świetnie wpisują się w trening pod TRI. Gdy biegasz, jedynie kwestią czasu jest decyzja o wydłużeniu dystansu i nabranie apetytu na dystans królewski. Jestem tego najlepszym dowodem odkładając debiut w maratonie o kilkanaście lat…
Decyzja
Decyzja to pierwszy i najważniejszy krok. Od niej wszystko w życiu się zaczyna. Moja decyzja o starcie w Maratonie Nowojorskim zapadła tuż po ukończeniu w ubiegłym roku maratonu w Berlinie. Nie jestem maratończykiem, skupiam się amatorsko na triathlonie, ale planując na ten rok start w pełnym IRONMAN, chciałem z wyprzedzeniem zobaczyć na czym polega maraton. Połówek zrobiłem wiele, nie mają przede mną specjalnych tajemnic, ale Marathon is a Marathon!
Slot
Slot czyli przepustka. Maraton Nowojorski daje możliwość uzyskania gwarantowanego miejsca na liście startowej biegaczom, którzy osiągają dobre wyniki w maratonie i – co ciekawe – to jedyny bieg z cyklu Abbott World Marathon Majors, który dopuszcza kwalifikację na podstawie czasu z półmaratonu. To wyśrubowane czasy, dla mnie niedostępne, więc nawet nie brałem tej opcji pod uwagę. Trzeba natomiast zawsze próbować losowań. Nigdy nie wiadomo, czy los się nie uśmiechnie, a to najtańsza forma wyjazdu na maraton.
Pokaźna pula miejsc czeka też na biegaczy zaangażowanych w programy charytatywne. Można na przykład wesprzeć projekt „Run With Team for Kids”, którego organizatorem jest New York Road Runners. Suma, którą należy przekazać na konto NYRR jest znacząca, z pewnością ponad 2 tysiące USD.
Dobrą opcją, choć nie najtańszą, jest skorzystanie z oferty akredytowanego biura podróży. Jedynym biurem w Polsce, które widnieje na stronie organizatora maratonu, jest szczecińskie biuro RAZ Event. Wspaniali ludzie, którzy są aktywni sportowo. Ja skorzystałem z ich oferty pozyskując slot na NYCM.
Przygotowania
W moim przypadku przygotowania były nieco łatwiejsze, bo debiutowałem w tym roku na pełnym dystansie IRONMAN, więc plan treningowy uwzględniał większą objętość treningową, w tym dłuższe biegi wytrzymałościowe. TRI to sport, w którym ćwiczy się właśnie wytrzymałość długodystansową oraz dobre tempo. Oba parametry są niezbędne w maratonie.
Po starcie we wrześniu w pełnym IRONMAN ITALY musiałem poświęcić chwilę na odpoczynek i roztrenowanie. Czasu było za mało, bo pomiędzy wydarzeniami było tylko siedem tygodni przerwy. W związku z tym pięć tygodni przed startem w NYCM włączyłem zadania z przeprofilowanego planu treningowego, aby mocniej wyakcentować przygotowanie biegowe. Wtedy pojawiły się długie wybiegania.
Mam dwa psy. Ozzy kocha biegać, Czu Czu nieco mniej. Więc razem z Ozzim i Anią, koleżanką z TRICLUB, zaliczaliśmy w niedziele dobre treningowo półmaratony na bardzo ładnej trasie – Wałem Zawadowskim w kierunku na Gassy.
Akomodacja
Akomodacja musi być dobrze zaplanowana. NYC  to potężna aglomeracja. Start maratonu zlokalizowany jest na wyspie Staten Island, na południe od Manhattanu.
Aby się tam dostać, trzeba skorzystać bladym świtem z porannego promu lub autobusu. Miejsce noclegów przed startem trzeba wybrać właśnie pod kątem dotarcia na start wczesnym rankiem. Po godzinie 7:00 blokowane są dojazdy i stres startowy zamienić się może w koszmar logistyczny.
Hotele w okolicach daty maratonu stają się oczywiście droższe, ale można sprawdzić Airbnb lub przenieść się na jedną czy dwie noce w dogodną logistycznie, ale mniej prestiżową okolicę. Po maratonie ceny hoteli spadają, wtedy bez problemu można wrócić w upragnione miejsc i poświęcić się zwiedzaniu.
My zatrzymaliśmy się na kilka dni u rodziny, w miejscowości Clifton w New Jersey, z dość dobrym dojazdem na Manhattan transportem publicznym.
Po maratonie przenieśliśmy się do hotelu Graduate Roosevelt Hotel. Medal podziałał na wyobraźnię recepcjonistki i otrzymaliśmy pokój na najwyższym piętrze z pięknym widokiem na Manhattan. Niebywała sprawa, warto choćby na jedną noc
😊.
Lot. Metro. Pociąg. Autobus
Jeśli zamieszkacie na New Jersey koniecznie wybierzcie lot na lotnisko NEWARK. Z pewnością oszczędzicie sporo czasu i pieniędzy na dotarcie, niż gdybyście lądowali np. na lotnisku JFK.
JFK znajduje się w dzielnicy Queens, miejscu dogodnym, gdy mieszkacie na Manhattanie, Brooklynie lub Queens właśnie.
Z JFK najlepiej wyjechać AIRTRAIN np. do stacji JAMAICA i stamtąd już metrem do wybranej stacji docelowej. Jeśli mieszkacie na Brooklynie lub dolnym Manhattanie warto pojechać w druga stronę, do stacji Howard Beach i stamtąd metrem już do miejsca docelowego. AIRTRAIN jest bezpłatny pomiędzy terminalami, jeśli zaś jedziecie do stacji JAMAICA należy zapłacić 8 USD.
SUBWAY.
Najlepiej kupić bilet tygodniowy za 33 USD, który jest ważny w metrze, autobusie i np. tramwaju na Roosevelt Island (to także jest atrakcja!). Pojedynczy przejazd kosztuje ok 3 USD, więc tygodniówka się opłaca, jeśli zostajecie w Nowym Jorku. UWAGA! Organizacja ruchu na peronach nie działa tak, jak w Polsce i ta sama linia NIE jedzie w obie strony z jednego peronu. Perony to kierunki, więc jeśli wybierzemy niewłaściwy, to musimy zmienić peron, bo pojedziemy w przeciwnym kierunku. Każdy turysta z Europy często się myli, więc wielu z nas jeździ w tę i z powrotem. Metro jest dość bezpieczne, choć sprawia inne wrażenie. Jest stare, zniszczone i można czuć się nieswojo na mniejszych stacjach. W pociągach metra za to często słychać śpiew.
AUTOBUS to jest opcja, jeśli chcecie popatrzeć na dzielnicę. Obowiązuje bilet tygodniowy, ale ruch jest duży, więc przejazd zajmuje sporo czasu. Wygodniej jest natomiast wybrać autobus jadąc z przedmieść, bo wtedy sporo można zobaczyć, a sam autobus jedzie dość sprawnie buspasami.
POCIĄG 
Zadziwiające jest, jak to działa. Na dworcu tłum wpatruje się w ekrany, na których najbliższy pociąg – nasza SKM-ka – nie ma podanego peronu. Gdy wyświetli się peron na 3-5 minut przed odjazdem, tłum rusza w pościg za miejscami. O dziwo, ostatecznie miejsc nie brakuje, ale przyzwyczajenie jest chyba tak silne, że za każdym razem sytuacja się powtarza 😊.
UWAGA! Każdy środek lokomocji ma różny automat na bilety. Są też apki z biletami, ale z Internetem bywa różnie, więc warto też mieć gotówkę, aby w skrajnym przypadku kupić bilet w kasie.
Internet
Drogi Internet to mało powiedziane. To nie jest UE, więc roaming kosztuje, rozmowy także. Na stacjach, przystankach, knajpach i wielu, wielu innych miejscach dostępne jest wifi. Można więc przeżyć, nie kupując amerykańskiej karty 😊.
Analiza trasy
Nawet jeśli biegamy amatorsko musimy wiedzieć, że nie wszystkie miasta są płaskie, tak jak Warszawa, gdzie najwyższy podbieg to Agrykola. Nowy Jork jest mocno pofałdowany, a poza tym na trasie NYCM są cztery duże podbiegi na mosty. Jak pewnie widzieliście na filmach, mosty w USA mają charakterystyczną kopułową budowę, aby przepływały pod nimi statki, a wiemy co to znaczy dla nóg na 28 km trasy… Zatem analizujemy trasę z wyprzedzeniem, nie którędy biegnie, tylko z perspektywy przewyższeń, aby wiedzieć jak się przygotować (podbiegi) oraz jak rozłożyć siły. Ja to zbagatelizowałem niestety…
Start
Wybrałem opcję dojazdu na start ze stadionu MetLife w New Jersey. Autobus przed godziną 6:00 rano, więc pobudka o 5:00, ale i tak nie spałem przez jetlag. Rano jest zimno. Praktyczni Amerykanie przygotowali się też i na to, na starcie są wielkie kosze na ubrania, które przekazywane są na cele charytatywne. To jest cały program, bo przekazać 50 tysięcy ubrań to jest jednak logistyka.
Więc zabieramy ciepłe ubrania, które chcielibyśmy oddać, w tym jakiś kocyk i folię, aby się na nie położyć i udajemy się na miejsce odjazdu autokarów. W autokarze nastrój bojowy. Amerykanie, żywo dyskutują, obcokrajowcy próbują spać. Stres i jetlag dają się we znaki.
Uczestnicy podzieleni są według deklarowanego czasu na tzw. „fale” czyli grupy startowe. Ja startowałem 9:45, a odpoczywający obok Hindusi chyba 11:30, więc jeśli deklarujemy wolny czas przebiegnięcia, zabierze nas późniejsza fala.
Pacemaker
Mój pacemaker miał na imię Kent. Super gość. Prowadził naszą grupę na wybrany przez nas pierwotnie czas 3h 40min. Był znakomitym źródłem informacji o trasie i wspaniale motywował. Trzeba się wsłuchiwać w to, co mówi. Już po połowie maratonu uprzedził nas o grubych podbiegach i zasugerował, że kto nie dotrenował górek, to może rozdzielić się na dwie grupy i nieco lżej je przebiec. Uratował w ten sposób mój start, ale i nie tylko mój.
Utworzyła się podgrupa, która zmodyfikowała plan w trakcie biegu. Odpuściliśmy nieco tempo przed dużym podbiegiem. Dobiegliśmy wspólnie do końca, zmieniając się na czole. Nikt z nikim tego nie ustalał, ale wszyscy wiedzieliśmy, że tak trzeba. Zatem gdy zgubisz pacemakera nie martw się. Skup się, rozejrzyj i konstruuj grupę! W grupie siła.
Złamaliśmy 4h, co przy tych warunkach pogodowych okazało się i tak niebywałym sukcesem.
UWAGA! W USA jest system miar oparty na jednostkach tzw. imperialnych. Stosowane są mile i kamienie milowe dystansu na trasie, jak też tempo biegu prezentowane jest w minutach w przeliczeniu na mile właśnie. Mila to 1,61 KM,  więc na długi bieg warto na nadgarstek założyć opaskę z przelicznikiem, aby nie gubić się w tempie biegu 🙂
Jedzenie. Picie. Pogoda
Słuchać trenera ważna sprawa. My wiemy – dzięki trenowaniu triathlonu w Klubie – że nawadnianie i jedzenie podczas zawodów są najważniejszymi czynnościami. Bez tego zejście z trasy jest tylko kwestią czasu. Ważne jest także, by rozpocząć nawadnianie się na kilka dni przed startem. Stosowałem izotoniki – kilka bidonów dziennie. Na sam bieg przelałem sześć żeli do mini elastycznej nerki, zabrałem też batoniki i banany na czas przed startem.
Pogoda zapowiadała się wymagająco. Wyjątkowo ciepło, szóstego listopada było 25 st. C! Najstarsi górale nie pamiętają takiej pogody. Niestety trochę też pokropiło i zrobiło się wyjątkowo parno. Dla nas w TRI to nie nowość, ale nieprzygotowani biegacze mdleli jak muchy. W taką pogodę w trakcie biegu żelazna rutyna! Nawadnianie. Nawadnianie. Nawadnianie i uzupełnianie żeli co 20 min. Przy każdym wodopoju najpierw kubek IZO, następnie dwa wody. Jeden do ust, drugi na głowę i tak do końca.
Bieg
Przed biegiem rozgrzewka. Mało kto robi rozgrzewkę, a po starcie od razu podbieg na most i tętno 170… To błąd. Trzeba się rozgrzać. Dzięki pacemakerowi pierwszą milę przebiegliśmy troszkę wolniej, bo pod górę. Kolejne już biegliśmy w tempie.
NYCM pozwala poznać aglomerację, poszczególne dzielnice od Harlemu po Piątą Aleję. Pierwsze dziesięć kilometrów biegłem bez oznak zmęczenia. Picie, żele i oglądanie uliczek Brooklinu. Wrzawa kibiców nieprawdopodobnie niesie biegaczy.
W Belinie, który też należy do Abbott World Marathon Majors, mamy namiastkę tej oprawy, przy czym w NYC to nie jest tylko oprawa, to żywiołowo reagujący mieszkańcy. Niesamowite.
O podbiegach było, więc teraz o kontroli tętna. Za mocny start oznacza wejście tętna na wysoki poziom. W trakcie biegu nie ma go jak obniżyć, chyba że ktoś biegnie metodą Galloway’a. Trzeba szukać sposobów: głębokiego oddechu, zwalniania przy nawadnianiu, rozluźniania ramion przy zbiegach, a w skrajnym przypadku przejścia do kilku kroków, aby zbić tętno znacznie.
Patrząc na to, ile osób mdleje tuż przed metą, albo tuż za nią, widać, że tej lekcji nie odrabiamy dobrze. Emocje trzeba kontrolować, wszak Marathon is a Marathon! Ostatnia prosta dobiegająca do Central Parku – Piąta Aleja – poza tym, że jest bardzo długa, to jeszcze jest pod górę. Zbyt emocjonalny finisz na te kilka kilometrów przed metą, skończył się dla wielu niestety właśnie przed nią. Pamiętajmy, rezultatu znacząco nie zmieni przedwczesne finiszowanie „pełnym piecem”, a jednak lepiej dobiec uśmiechniętym, niż zemdleć 50 metrów przed metą.
Podziw Ameryki. Medal to coś więcej!
Udział w Maratonie Nowojorskim, wielkim miejskim wydarzeniu międzynarodowym to w istocie jego współtworzenie. Nie myślałbym tak o uczestnictwie, gdyby nie zalew podziwu na każdym kroku na widok medalu, ponczo i numeru startowego. Entuzjazm jest wyrażany werbalnie. Jest prawdziwy. To piękna rzecz, tak umieć żywo reagować.
Wydawać by się mogło, że to MARKETING, że tak są przecież nauczeni Amerykanie: przyklejony uśmiech, positive thinking, a jak myślą, tak naprawdę tego nie wiemy. 

Otóż nie! Dla przeciętnego Nowojorczyka maraton jest zupełnym kosmosem sportowym, nieosiągalnym everestem. Dla nich 50 tysięcy ludzi z całego świata mierzących się z dystansem królewskim to powód do zachwytu i podziwu. Dają temu wyraz na każdym kroku. W trakcie maratonu aktywnie kibicuje ponad 3 miliony osób, a w kolejne dni cały NYC podziwia.
Tego się trzeba od nich uczyć. Różnice wyraźnie widać, choćby w tym, jak my reagowaliśmy na tegorocznym Biegu Niepodległości, który pobiegłem na lekko z flagą. Cisza. A święto radosne.
Zmęczenie
Marathon is a Marathon! Zmęczenie, wręcz wyczerpanie organizmu jest ogromne. Nie można tego bagatelizować, nawet gdy się nie odczuwa oznak zmęczenia, bo o infekcję łatwo. Trzeba odpocząć, rozmasować nogi, a w tłumie korzystać z maseczek. We wtorek wyszedłem na krótki rozruch i zwiedzanie, co dodatkowo pozwoliło rozchodzić mięśnie i stawy, więc zachęcam 😊.
 
Wzmianka
Nie co dzień zdarza się mieć wzmiankę w New York Times. Kolejny punkt za innowacyjność 🙂
 
Rokrocznie dziennik drukuje pełną listę finiszerów New York City Marathon  wraz z obszerną relacją z maratonu. Czyż to nie jest niesamowite 😊
Central Park
Na koniec Central Park, słońce i mieniące się w jego blaskach wieżowce wyłaniające się ponad zieleń. To miejsce, gdzie staje czas. Miasto wyhamowuje. Spokojniejszy oddech. Harmonia. Natura. Piękna nagroda za trud biegu. Ponad 150 lat temu architekci stworzyli wyjątkowe miejsce z wyobraźnią znacząco wyprzedzającą czas. Doceniam i podziwiam. By the way, zadziwiające jak można celnie rzucać frisbee i jak długo można się temu przyglądać 😊.
Nowy Jork – gdy się na niego otworzysz – jest miejscem, do którego będziesz wracać.
Krzysztof Dresler