New York. The City Never Sleeps

New York. The City Never Sleeps
W Nowym Jorku pierwszy raz byłem w 1998 r. Kilka tygodni na stażu w DTC. NY był wtedy inny, ale przede wszystkim innym człowiekiem byłem ja.
Wizytowałem co prawda NYSE, Nasdaq, FED, czyli dach świata finansów, ale ducha miasta, społeczności, kultury poznałem znacznie mniej. Nie byłem do tego przygotowany w żaden sposób. Żelazna kurtyna co prawda opadła, ale nas – pokolenie wczesnych lat 70tych – owinęła kompleksami różnej maści i trzymała długo i mocno.
Później byłem kilkakrotnie biznesowo, choć każdorazowo krócej. Mało czasu, restauracja, jogging w Central Park. Spotkania Spotkania. Powierzchownie.
 
NYCMarathon
Tegoroczny wyjazd był zupełnie inny. Przede wszystkim wziąłem udział w Maratonie Nowojorskim, wielkim miejskim wydarzeniu międzynarodowym. Współtworzyłem to wydarzenie zostawiając wiele sił na trasie. Nie myślałbym tak o uczestnictwie, gdyby nie zalew podziwu na każdym kroku na widok medalu, ponczo i numeru startowego. Entuzjazm wyrażany werbalnie. Prawdziwy. Piękna rzecz tak umieć.
Zbadałem temat. Wydawać by się mogło MARKETING. Tak są przecież nauczeni, uśmiech, positive thinking, a jak myślą, tak naprawdę, nie wiemy.
Otóż nie. Dla przeciętnego Nowojorczyka maraton jest zupełnym kosmosem sportowym, nieosiągalnym everestem. Amerykanie mniej podróżują za granicę, nawet poza Stan. Cóż, wielki kraj. Dla nich 50 tys. ludzi z całego świata mierzących się z dystansem królewskim to powód do zachwytu i podziwu. Dają temu wyraz na każdym kroku.
W trakcie maratonu aktywnie kibicuje ponad 3 miliony osób, a w kolejne dni cały NYC podziwia. Tego się trzeba od nich uczyć, co wyraźnie widać jak my reagujemy choćby na dzisiejszym Biegu Niepodległości.
 
Suburbs
W tym roku poznałem w końcu przedmieścia. Niby jeden kraj a jak ma różne oblicza. Przedmieścia to przede wszystkim spokój. Brak zgiełku. Mały domek. Przycięty trawnik. Barbecue na ogrodzie. Dwa auta.
Zaskakuje brak usług. Niewiele kawiarni. Mało interakcji między ludźmi. Wychodzi praktyczność i pragmatyka. Zamawiasz, zabierasz take away. W domu NFL, Baseball lub inny sport. Znakomita ucieczka od rzeczywistości, która ma wielkie tempo.
 
Political correctness
Gdy zostaniesz amerykańskim obywatelem, jesteś nim. Zaciera się Twoja historia, traci znaczenie skąd jesteś. Teraz jesteś The US Citizen. Takie podejście odgrywa istotną rolę przy polityce asymilacji i poprawności politycznej, których wymiar przyjął obecnie poziom dotychczas nienotowany. Są tego wady i zalety, ale jedno jest pewne. Nominalnie nikt nie ma prawda dzielić ludzi na kategorie lepszy, gorszy ze względu na pochodzenie.
 
Diaspora PL 🇵🇱
Są trzy zasadnicze profile osób z Polski. Emigracja lat 80 i 90tych. Wiele z Nich osiągnęło sukces w branży construction. Asymilują się, ale także kultywują życie Polonii.

Old Greenpoint – to brak głębszej asymilacji, praca fizyczna, używki, ograniczenia w komunikacji ze względu na słabą znajomość angielskiego. Styl życia niestety cementuje zakrzywiony obraz Polaka w US, gruntowany latami.
New Generation – managerowie globalnych korporacji, profesorowie amerykańskich uniwersytetów. Żyją. Nie bardzo wiedzą dlaczego tak ważne jest promowanie strojów ludowych, pierogów i bigosu. Znają restauracje i kuchnie całego świata. Zwiedzili Parki Narodowe. Otwarci na świat, mogą mieszkać wszędzie.
Nie ma części wspólnej. Brakuje spoiwa i pomysłu na spójny wizerunek w nowej epoce post-Mazowsza, ale chęć zrobienia czegoś jest.
 
New York. City never slips
Patrzysz Manhattan, mówisz biurowce. Otóż nie do końca. Na Manhattanie mieszka 1,6 mln ludzi. Mieszka. Prawie Warszawa, a nie jest tak rozległy.
Czytając Fran LEBOWITZ: …I have lived in New York long enough to know that it will not stay the way it is now. There is not a square foot of New York City, a square foot, that’s the same as it was when I came here in 1970…,
uświadamiam sobie jeszcze bardziej zmiany jakich miasto dokonuje każdego roku. Widać je na m. in. Roosevelt ISLAND, Brooklyn Heights, czy Hudson Yards. Piękne nowe mini dzielnice, na których oddycha się pełna piersią.
To miasto żyje. Jako turyści musimy pamiętać, że wypełnia funkcje domu dla wielkiej społeczności. Nie jest zatem jednym wielkim muzeum tylko domem w którym się mieszka. Trzeba to uszanować i mniej blokować chodniki podczas zwiedzania 😃.
 
Muzea
A’propos muzeów. Ich odwiedzanie jest koniecznością w metropoliach. W nich można poczuć smak, moment, nastrój, zmiany i trendy. Mam świadomość, że wielu z nas obrzydzono muzea nudnymi wycieczkami szkolnymi. Ale wierzcie mi, bilety do MoMA, Metropolitan Museum of Art, Guggenheim to są inwestycje, nie koszty. Must see nawet gdy się nie chce !
 
Broadway
50 teatrów przy Times Square a biletów brakuje. Bezdyskusyjnie must. My wybraliśmy się na musical Hamilton. Wyśpiewany kawał historii Ameryki. Jest miejsce i na rap i klasykę ✌️. Zdecydowanie na TAK 👌.
 
Brooklyn Boogie
Biegnąc Brooklynem nieustannie odtwarzałem z pamięci sceny z filmu Brooklyn Boogie. Dumbo Park, Park Slope uliczki uliczki i szukanie osławionego sklepu 😊. Klimatyczna dzielnica. Chętnie bym zamieszkał z rodziną, choćby na chwilę.
 
Central Park
Na koniec słońce i mieniące się w jego blaskach wieżowce wyłaniające się ponad zieleń Central Parku. Miejsce gdzie staje czas. Miasto wyhamowuje. Spokojniejszy oddech. Harmonia. Natura.
Ponad 150 lat temu architekci stworzyli wyjątkowe miejsce z wyobraźnią znacząco wyprzedzającą czas. Doceniam i podziwiam.
BTW. Zadziwiające jak można celnie rzucać frisbee i jak długo można się temu przyglądać 😊.
Nowy Jork – gdy się na niego otworzysz – jest miejscem, do którego będziesz wracać ✌️
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *